Historia Piotra
Wróciłem jak zwykle późno do domu z pracy koło 21:00. Usiadłem na kanapie i zacząłem zwracać uwagę na to, że pies strasznie zaczął na mnie szczekać, czego do tej pory nigdy nie robił. Wziąłem go na spacer. Trochę tego dnia źle się czułem. Wypuściłem psa, przeszedłem kilkanaście metrów od domu i upadłem na ziemię. Po krótkim czasie zorientowałem się, że lewa ręka jest niesprawna, a w lewej ręce miałem telefon. Nie mogłem sobie poradzić z wyciągnięciem telefonu i wezwaniem pomocy. Na całe szczęście dostrzegł mnie sąsiad – podbiegł i wezwał pogotowie
Karetka przyjechała bardzo szybko i chyba dzięki temu w ogóle żyję. Po chwili zaczęło do mnie docierać, że to co mi się przytrafiło to może być udar mózgu. Pomyślałem od razu o moim ojcu, który 15 lat spędził w łóżku po udarze. Podobny los spotkał mnie – doznałem udaru mózgu.
Po chwili zbiegła moja, żona. Następnie przyjechała karetka. Pamiętam głos lekarza, który mówił do mnie – ma Pan udar mózgu Panie Piotrze i musimy jechać natychmiast do szpitala. Przyjechaliśmy do szpitala. Po około godzinie trafiłem na stół operacyjny, gdyż okazało się, że mam rozległy udar krwotoczny mózgu na skutek pęknięcia tętniaka. Mój stan był bardzo ciężki. To były ostatnie momenty jakie pamiętam sprzed operacji. Później leżałem miesiąc w śpiączce.
Przed incydentem pamiętam, że bardzo często bolała mnie głowa. Tłumaczyłem sobie to tym, że bardzo dużo palę papierosów i może to jest przyczyna. Nie chodziłem do lekarzy. Potrafiłem spalić 2-3 paczki papierosów dziennie. W dzień tego incydentu od rana już mocno bolała mnie głowa, ale tłumaczyłem sobie, że to najprawdopodobniej grypa.
Później pojawiły się dziwne myśli, miałem pretensje sam do siebie o to, że wcześniej trzeba było lepiej dbać o siebie. Potem informacje, że najprawdopodobniej nie będę chodził. Od razu przypomniał mi się mój ojciec, który wiele lat spędził w łóżku.
Pokonanie słabości i siłę do walki zawdzięczam mojej żonie, która cały czas była przy mnie. Naprawdę pomogła mi przez tę chorobę przejść, bo teraz mój stan jest już o wiele lepszy. W porównaniu do tego stanu jaki był po operacji to teraz można powiedzieć, że jest dobrze. Poruszam się jeszcze o kuli, ale to już dla mnie nie problem. Mimo swojej niepełnosprawności mam trójkę dzieci, dla których bardzo chcę żyć i dalej walczyć.
Będę walczył do skutku. Cały czas powtarzają mi to mi fizjoterapeuci. Tylko rehabilitacja może mi pomóc – nic więcej. Pierwsze terapie pokazały mi, że rehabilitacja jest niezmiernie trudnym i ciężkim wyzwaniem zarówno dla mnie jak i dla fizjoterapeutów, którzy mnie usprawniali. Zawsze wierzyłem, że ciężka przynosi efekt. Przede mną jeszcze ciężka i długa droga ale będę walczył i nie poddam się! Jestem to winien mojej rodzinie.–>